Najnowsze wpisy, strona 11


paź 26 2004 i...stało sie...
Komentarze: 6

rozpłakałam się...bo widze siebie w kimś...nieistotne.te wieczory sa tak inne...ale pamiętam przecież.i ciągle ta trawa....i te mlecze,słońce i...ciągle mam to przed oczami.łzy były tylko przez chwile.ale...dlaczego ciągle,przynam się, mam nadzieje na to, że będzie tak jak nie może być?taki głos gdzieś z głębi"tak musi być!"i zaraz myśl"ale nie może"moje chcenie nic tu nie da.zreszta...to nie tak, że musi...po prostu...nawet nie umiem wytłumaczyć.ale orchidee nie rosną na Syberi!powiedziłam to niedawno komuś.nie napotkałam nierozumiejącego spojrzenia,ani nie usłyszłam"co?o co ci chodzi?", ani"masz racje"...usłyszłam"a skąd wiesz?!sprawdzałaś?"tego się nie spodziewałam"nie, nie sprawdzałam""no własnie,to skąd wiesz?może rosną"nie spróbowałam i nie spróbuje, bo wiem, że nie warto.niech zostanie tak jak jest.i tak jestem ciągle uśmiechnięta,zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie.jest tak jak nigdy.tak dobrze.a moja jakaś nadzieja, a raczej po prostu marzenie, że mogłby być tak...to...pozostanie marzeniem niespełnionym.bo to marzenie bez możliwości spełnienia.

Spróbuj uczynić gest, nim uwierzysz że

Nic nie warto robić

 

ja już uwierzyłam.nie przekonam się.bo boję się...że to zburzy moje szczęście,że zrobie z siebie idiotke...i nie potrafie po prostu.bo jestem pewna, że to bez sensnu.

 

po zastanowieniu doszłam do wniosku,że tego nie można nazawć marzeniem...ale nie wiem co to jest.

sensitive_soul : :
paź 23 2004 marzenie
Komentarze: 6

ja z nim na trwie,leżymy, najlepiej wśród mleczy(tych kwitnacych i dmuchawców)za rękę,nad nami błekit nieba i my wsłuchani w siebie, śpiew ptaków, świerszczy i w świat.to tak mało, prawda?ale czy jest  jakiś on, który marzy o tym samym?

te jesienne wieczory kojarzą mi się z tamtymi...pełnymi łez.jest tak inaczej.

sensitive_soul : :
paź 21 2004 jest cudownie=D
Komentarze: 5

wróciłam z tzw."dyskoteki szkolnej"...najpierw nie chciałam tańczyć ze zwględu na niedawno skręcony staw skokowy, i to, że od dziś biore jakieś antybiotyki, bo jestem chora...ale potem jakoś tak usiedziec nie mogłam=) i...wytańczyłam się jak nigdy=D tzw."chuj ze zdrowiem"=) byłam po prostu WOLNA...czułam coś na zasadzie"I belive I can fly"=) byłam ja, taniec, muzyka i nic poza tym..jakbym tańczyła w jakieś pustej przestrzeni wypełnionej iwyłącznie muzą=)  teraz moge stwierdzic bez wątpliowści, że jestem szcześliwa...i chyba to nawet dobrze, że orchidee nie rosną na Syberii...chociaż..chciałbym wiedziec jak było by gdyby rosły...

sensitive_soul : :
paź 18 2004 coś o kiedys i o teraz
Komentarze: 6

tak myśle...jak to możwliwe, że kiedyś byłam taka nieprawdziwa? taka...nie moja...kiedyś...to duże słowo a przecież to niedawno było...po czesci nadal jestem...ale w innych sytuacjach...i teraz to najwyzej nad tym nie panuje, a kiedyś to było zamierzone...jak można być tak bardzo kimś innym? jak mozna tak bardzo ukrywac siebie? takie teraz niemozliwe mi sie to wydaje...nauczyłam sie tej akceptacji rzeczywistosci i nie wyobrazam sobie zyc inaczej...a przeciez to niedługo...i moja 2 myśl...czy to normalne, że teraz wszytsko jest dla mnie takie...takie...nie wiem.takie, że nawet płacząc sie śmieje?że nie umiem, a może nie chce po prostu żyć czasem w innej rzeczywistosci?ze mimo ze coraz bardziej jestem inna niz wszytscy to jednak taka sama?ale ciagle to szczescie...smiech,usmiech,smiech,łzy a podczas nich uśmiech lub śmiech, a potem...uśmiech,śmiech..itd.czy to dobrze?i czy akceptacja problemów bez ich rozwiazywania jest dobrym wyjściem?i dlaczego nikt nie jest w stanie mnie zrozumiec?(nie..jest ktos...nawet 2 osoby...)

sensitive_soul : :
paź 15 2004 coś o tym co nigdy niespełnione
Komentarze: 13

z każdym dniem coraz wyraźniej zdaje sobie sprawe, że marzenia pozostaną tylko marzeniami.beda tylko tym jakims zarysem gdzies tam w mojej swiadomosci.i tyle.cos jak takie nasiono, które nigdy nie wyrosło bo brakowło mu wody, słońca itd.marzenia można przyrównać do kwiatu...a mój kwiat nigdy nie wyrośnie...i z kazdym dniem mam coraz wieksze watpliwosci czy  w ogóle chciałbym zeby wyrósł.i myśle, że to po prostu nie możliwe, bo to nie ten świat. w końcu orchidea nie wyrośnie np.na Syberi(=P)...marzenia coraz bardziej odległe.chyba nawet mam całkowitą pewność, że to nieralne pod każdym względem i z każdego powodu.ale nie mam najmniejszego zamiaru płakać z tego powodu,a tym bardziej popadac w jakies dziwne stany załamania i nieporadności.w żadnym wypadku.śmieje sie.nawet przez łzy.ale moje łzy jesli już są, to są wywołane czymś zupelenie innym.po co płakać z tego powodu?ten kwiat potrzebuje wody ale nie takiej jak łzy, ona jest za słona=) a uśmiech?to przeciez słońce...ale samo słońce nie wystarczy.ale sie uśmeicham.bo ono wysuszy ten niewyrosniety kwiat.i w koncu to marzenie sie rozkruszy.ale usmiech zostanie.i świdomość, że przeżyłam ten czas szczesliwa.tak własnie pomyslałam.czy mam racje w tym co napisałam?

Opadły kwiat
Wrócił na gałąź?
To był motyl.

sensitive_soul : :