Archiwum styczeń 2005


sty 31 2005 „Twoje oczy jak trawa zielone. Twój...
Komentarze: 8

...

koniec tamtego"koszmarnego"tygodnia...jednak moje "trudne dni" są bardzo trudne... w czwartek myśl o mnie codziennej- tej uśmechniętej, energicznej, kochanej, kokietce (podobnież...) była wręcz niewyobrażalna. ja taka?nie..niemozliwe.przeciez jest tylko złość i niemożnośc uśmiechu-bo to nawet nie był smutek..tylko źle mi było. i żadnej energii..minęło oczywiście.wiedziałam, że minie. słońce...

zastanawiam sie czy nie przesadziłam.no ale...jak to w końcu jest z tą zazdrością?

dziś zostałam zatrzsnięta między drzwimi tramwaju...niezmiernie ciekawe przeżycie.zwłacza,że trwało to co najmniej kilkanaście sekund i prawie zaczął odjeżdżać...

;]

ps.-przypomniał mi o tym komentarz przyjaciółki:chcę już wiosnę!

sensitive_soul : :
sty 27 2005 "Znasz takie pochmurne dni, kiedy słońce...
Komentarze: 7

czarno

sensitive_soul : :
sty 24 2005 "podarować Ci mogę chwilową niewinność...
Komentarze: 7

jest mi rozpływająco...

Sam Brown"stop"- mmm...

zasnę wtulona w poduszkę

uśmiech

 

sensitive_soul : :
sty 18 2005 cudowny błękit..itp;]
Komentarze: 15

wczoraj był piękny dzień:błękitne niebo, piękne słońce, jadłam świeże(lekko tylko hmm..po przejsciach;]) czerwone porzeczki(!!!)w środku zimy, żelki i ciągle się śmiałam.cudownie.

dzisiaj doszłam do wniosku,że zazdrosc jest jak wanilia.

czuję,że chyba zaczynam czuć.bo jest dobrze.to stwierdzenie to dla mnie dużo.bardzo.może wreszcie stworze jakieś my.

tamto się skonczyło.trwało 1,5 roku.teraz wiem.nie powracam juz...wpomnien nie ma...on...ale wstyd mi za siebie.a moze to normalne?on juz jest dla mnie...prawie tłumem.wszystko wydaje mi sie niewazne, niezwykle odległe, małe i głupie.taka zmiana? ...

 

sensitive_soul : :
sty 15 2005 "kwitnie uśmiech na mej twarzy, gdy dotykasz...
Komentarze: 7

barwy powróciły i czuje,że jestem.idę, nie stoję w wirze.kolory wręcz jaskrawe...i tak wole to niż pastele...chyba wiem co było powodem odczucia w ten sposób tej monotonii...jeszcze niedawno wszytsko było takie świeże...ta moja akceptacja rzeczywistosci, ten ciągły uśmiech...teraz nagle to zlało się z codziennością...

zapragnęłam napisać coś o sobie...otóż...mam obsesje na punkcie żelek i czerwonych porzeczek.nie wiem czemu ale poczułam ostatnio potrzebe napisania tu tego.

ostatnio znów te cudowne chwile...takie spokojne,bezpieczne...mój kwitnący uśmiech..wierze już w te słowa gdy...? sama nie wiem.wiem tyle,że nie chce by to się skończyło.

"nawet niebieskich bazgrołach, przy odrobinie dobrej woli..można zobaczyć błękit nieba"

sensitive_soul : :