Archiwum listopad 2004


lis 29 2004 w następnym życiu gdy będziemy kotami......
Komentarze: 8

aż się dziwie swojej stanowczości.pewnie tymaczosowa.ja zwykle.narazie trwam w tym.nie bo i tak to nie ma przyszłosci.skoro nie stac mnie na nic-ale to zupełnie na nic...to nie.przeczekam to.marzenia dla marzeń.choć nie wiem czy to można nazwac marzeniami.od tej Bridget za duzo o tym myśle.kiedyś minie.niech sobie bedzie.niech to żyje we mnie.lub obok mnie.i tak jest śmech.

zaczynam myśleć,że on rzecywiście...że aż w takim stopniu...że tak bardzo...że on może rzeczywiscie myśli,że mnie...

"spójrz na nas.ja jestem zamrożony, Ty nie żyjesz..a ja Cie kocham.- To mamy kłopot(uśmiech)" to mnie...urzekło,że tak to nazwe.zapadło  w pamięć.od razu."każda chwila jest szansą by wszystko odmienić"-każda.jedna myśl.nic nie znaczaca.znaczaca wszytsko.wszytsko zmienia.cos tak...ulotnego.taka mgiełka.a potem już tylko słońce.

nie rozumeim swojego stanu.nie umiem płakac nad tym.uzalać się.nie umiem sie dołować.rozpaczać.użalać się.przez pół dnia tylko śmiech.nie pusty.szczery.mój.z serca.2 poł...to mysli.zimna ocena siebie.z usmiechem.ale to jest...taki jakby spokój...i tylko mysli...i mysli...i pytania bez odpowiedzi.ale nie umiem byc smutna.nie rozuemiem tego.

ostatnio pomyślałam,że teraźniejszośc jest przeszłoscią przyszłosci.mam racje?

i tak dobrze mi ze sobą."kobieta, która nie może być brzydka nie jest piękna"

Asiu uwielbiam Cie jak nigdy.będzie dobrze.bo musi być.=*

sensitive_soul : :
lis 23 2004 było, jest, wirujace płatki, mysli i
Komentarze: 9

no wiec tak.wiem, ze chce dużo, ale za bardzo nie moge myśli zebrać...najpierw wniosek:nie można być kimś innym na siłe.nie mozna sobie wmawiac"zmienie sie""bede optymistka""nie bede juz płakac".nic na siłe"bo tak musi byc".nie.nie tak!teraz wiem. to bez  rezultatu.wniosek- z dzisiaj z powodu powrotu do tego co było.było.nie jest, tylko było.ta przeszłośc teraźniejszoscia nie jest.chciałm na siłe być inna,zmienic podejscie.pochopne wnioski.złośc"bo nie wyszło"a tak nie mozna.to przychodzi samo.no i przyszło.niespodziewanie.to juz kilka miesiecy.i ciagle chyba odkrywam cos nowego.chwyatam mysli.lece do słonca.to takie proste.po przeczytaniu tego co było...jedyne co mi przyszło na myśl to to, jak mogłam być tak głupia.i..hm..naiwna?po prostu wszytsko było takie...albo czarne albo białe.byłam"szczesliwa"a za minute"nieszczesliwa""cierpiałam, bo zycie jest do dupy"a za godz.pisałam"zycie jest piekne"=/ no fajnie.0 zastanowienia nad tym co sie pod tymi słowami kryje.jakies wyimaginowane problemy.zauroczenie?no i co z tego?!to jest powód zeby przepłakac kilka miesiecy?jakbym nie mogła sobie powiedziec"skoro czuje co czuje i, i tak nic nie zmienie to wystarczy, ze to zaakceptuje"...ale nie...ja musiałam sie użalać nad sobą i nad tym jaka to jea jestem nieszcześliwa i pokrzywdzona przez los.ale nie.nie mam do siebie pretensji.bo i po co.wystarczy,że wiem jaka byłam głupia.może za rok to samo stwierdze o tym co pisze teraz.ale sadze, ze chyba jestem teraz bardzej swiadoma siebie i codziennosci.moze to jednak w pewnym sensie jakas dojrzałość?jestem trudna.trudna.skomplikowana.niezroumiała.zapętlona.to,ze jestem trudna mówią wszyscy.Ci którzy mają o MNIE pojecie.to źle?chyba wole być trudna.kto chce niech dociera.rozszyfrowuje.kto nie.to nie.ja pewnie bede jeszcze trudniejsza.moja mama dzisiaj"spójrz na siebie jak ty wyglądasz!tandeta!popatrz w lustro!paskudne masz te dzinsy, okropny kolor, tandetne, wygladasz jakby ktoś ci 2 zapałki wsadził w tyłek!przerwa miedzy nogami.kurtka tragiczna.nie twarzowa, jakas obcisła, paskudna.i te spodnie.juz lepiej ci tych worach!czy ty sie sobie przyjrzałas?(...)"uwielbiam to.ubówstwiam.tylko mój uśmiech.to,że ona sie ubiera w Reserved, Trollu, Solarze,Zarze, Cubusie itd.nie znaczy,że ja też musze.co nie zmienia faktu,że nie ma to jak dowartosciowanie mamusi.ale.ja wiem swoje.podobam sie sobie taka jaka jestem."nie mozna osadzic przyszłej miłości przez pryzmat zaprzeszłych cierpień"- nic dodac nic ujac.byłam na Bridget Jones.niemozliwe.ale fajne.chociaz...miłosc...no ale raczej nie wiezienie w Tajlandi...przywołało to mysli.stałam na przystanku.centrum Łodzi.mnóstwo świateł.szaro-pomaranczowo.niebo.i płatki.patrzyłam wto  niebo.i te piekne wirujace płatki.mysli.i płatki.zmieszane.to dla tych momentów...

sensitive_soul : :
lis 19 2004 słońce ze śniegiem
Komentarze: 11

tego nie przemilcze.o nie.ale moze zaczne od słońca.a więc słońce we mnie ponownie świeci z ogromną siłą.i znowu lece do nieba i słońca..i wyżej i dalej i jest coraz cieplej... i stało się.to czego tak nie chciałam i to na co tak czekałam.wyśniło się...dziś sen-on do mnie przyszedł,ja własnie się obudziłam, spojrzałm przez okno...i śnieg.powiedziałm mu"śnieg spadł"...obudziłam się.zobaczyłam, ze o godz. za pozno i juz dawno powinnam być w tramwaju...wiec jeszcze polezałam;] pomyslałam o śnie.wstałam,wyjrzałam przez okno...i co?śnieg.pierwszy.ten, którego od jakiegoś czasu nienawidze...ta zima...a idąc potem...w tamtym roku miałabym myśli"jebany śnieg,qrwa mać,jebana zima,mam juz całe mokre spodnie i bagdno w butach(...)"a dziś?chyba ludzie się na mnie dziwnie patrzyli...szłam i się śmiałam...a mysli?"jest cudownie...będą aniołki z Humcią...o...jak zimno(usmiech)oo...mam całe spodnie mokre i bagno w butach(smiech)i spoznie sie jeszcze godz.(uśmiech)co Ci ludzi tacy smutni?(...)".sama siebie nie poznałam...nie wiem co sie ze mną stało...ale jest...biało;] pięknie i zimno.a we mnie ciepło i kolorowo.skąd to we mnie?

sensitive_soul : :
lis 18 2004 w rzece myśli
Komentarze: 2

byłam pewna,że to dziś pół roku.że 1 dnia zabrakło.ale jednak nie.jednak 2.duża różnica?nie wiem.ale to cały 1 dzień.a wtedy jak zawsze nie miałam pojecia.nie wiedziałam.ale czy ktos może wiedziec co przyniesie mu przyszłośc?ale jednak 2 dni.ach,daty.ja ciagle tylko daty.miesiac,rok,poł...nie wiem skad to.zaczełam głośno słuchać muzyki.niebywałe.nigdy tego nie lubiłam.teraz-jak najgłośniej.głównie"misie"mnie uspokajają.łatwiej sie myśli.więc.jestem zależna.ja,niezależna od nikogo,od, której był zależny- jestem zależna.jednak chyba jest tak jak przypuszczałam.ja byłam ruiną, w kawałkach.a on mnie odbudował,złożył.sobą.jesli jego jest mniej to ja znów jestem bez czegos co łaczy ze soba te kawałki.a bez tego znów powoli przestane być całością.może myśle zbyt pochopnie.ale wczoraj było mi chyba źle 1 raz od 3 miesiecy.dzis chciałam to manifestować cała sobą.ale...jest dobrze.jednoczesnie jest źle.nie ma zadych łez, załamań itp.tego się chyba oduczyłam.jest tylko taki...niepokój i..może trochę złości.nie wiem na co,na kogo.chciałaby, sprecywowac myśli i je uporządkować.ale ich jest tyle,że sie w nich gubie.tzn.może inaczej.gubie niektóre na drodze do spokoju.wypadają jedna po 2.a nawet nie mogę sie cofnąc by je podnieśc.a jeśli to zrobię to jednoczescie wypadają kolejne...i to przez to, że nie zdążyłam...jakby to..nie zdążyłam przebrać się w inną siebie.w tą prawdziwszą.choć...czy ja wiem.w tą...trudniejszą ale...bardziej...inaczej.w tą, która jestem tu.czyli w tą...tą wewnętrzną...tą...nie umiem tego nazwać.i jeszcze co najmniej 1 powód.czas, miejsce.no...myśli też.chyba po części straciłam umiejętnośc rozmawiania z niektórymi.miałam to nadrobić.te pół przepadłe znajomości.i co?teraz w ogóle przestałam z niektórymi rozmawiać.są coraz dalej.nie chcę tak.chyba.teraz poświęcam czas tylko 4 osobom.tzn ten czas, o którym tu pisze.przedtem jakoś umiałam ggo dzielić między, może nie wszytskich ale większośc.przerwa,gadu tel.,es.teraz przerwa jest dla tych 4 os.,tel.dla 2, czasem 3,kom...no to by podlegało dyskusji-ale majac na mysli te konkretne osoby to...hm...w ogóle,gadu...prawie mnie nie ma.tzn.moze i"jestem"ale niewidoczna,widoczna raz na 2 tygodnie.bo nie mam ochoty z kimim rozmawiac.a jak napisze do mnie ktos kogo nie znam...to juz w ogole.nie mam ochoty rozmawiac.nie mam.skad to sie wzieło?chyba mam tak od tej całej zmiany.moze to pozaostałośc po tym co było wczesniej, po tym zanikajacym kontakcie z rzeczywistoscia-a wiec i z innymi.jestem chyba w mgle.przysłania mi wszystko.stoje nad rzeką myśli,a może raczej w tej rzeczece i nie mogę się z niej wydostać.wpadłam w wir.w dodatku nie widze co jest na 2 brzegu.wysnuwam tylko jakies przypuszczenia.błędne i może prawidłowe.może jestem w takim stanie jak kiedyś, ale teraz inaczej to oddczuwam?ze spokojem, choć spokojna wcale nie jestem,ale nie histeryzuje-jak kiedyś.nie wiem czy nadal chce, zeby wszyscy to widzieli,zeby mi pomagali.pomóc mozna sobie tylko kazdy osobiscie.choc nie.on mnie skleił i mi pomógł.wiec nie.z pomoca tez mozna.inaczej.samemu przy czyjejs pomocy.hmm..chyba zaprzeczam samej sobie. bywa...nadal mam ochote krzyczeć"widze mgłe!niech ktoś mi powie co tam jest na tym 2 brzegu!!!"i chyba krzycze cała sobą...jednoczesnie wiem, że mam siebie i to ja sobie ze soba poradze.a nie ktos inny.bo to ja to czuje, ja to myśle i tylko ja mam do tego dostęp.tylko ja mogę pokonać siebie.a jednak krzycze...moze dlatego,że ja wszystkim radze, myśle nad ich problemami, tłumacze, widze ich krzyk, a mojego nie widzi nikt.jak czesc z siebie wykrzycze to nikt i tak nie rozumie.jedoczesnie ja wiem,że nie zrozumie.wiec po co krzycze?po co chce zeby nni ten krzyk widzieli?jesli wiem,ze go nie zrozumieją, a ja nawet nie daje do siebie dostępu...krzycze"spójrzcie!zrozumcie!"krzycząc"i tak nie zrozumiecie...nie dam dostępu do siebie!"no tak.ciagle jestem pełna sprzeczności.kilka osób w 1.w kazdej inne cechy.jakich cech nie mam w ogole?ostatnio poprosiałam o stwierdzenie jaka jestem.moze tylko wypisze sprzecznosci:spokojna-żywa i niespokojna, śmiała,odważna i pewna siebie-nieśmiała i lękliwa ,pewna-niepewna, pesymistka i zatroskana - wesoła i  zadowolona, towarzyska i lgnie do ludzi- izolująca,dystansująca się i wyobcowana, poświęcająca się, życzliwa, słuchacz- obojętna,chaotyczna- perfekcjonistka...dalej? same sprzecznosci...moze dlatego jestem trudna.bo moze mając taki zasób cech i taką ilośc samych siebie nie wiadomo jaka jestem naprawde, nie mozna byc pewnym czego można się po mnie spodziewac...bo nie wiadomo, która Julia przeze mnie przemówi.ale jest jakas ta właściwa.tak mi się wydaje.ta właściwa to jest ta stąd.hm...a moze jednak ta 2 też jest właściwa?bo sa 2 główne.i inne podrzędne.i może te 2 główne są właściwe?chyba  tak.zrobiło mi się lepiej.jak to napisałam wszytsko.jakoś...uspokoiłam się.tak.jest lepiej.jakbym nadal stała w rzece ale juz nie w wirze tylko tak spokojnie...słońce nadal jest.we mnie.i nawet ta mgła jest oświetlona.zaczynam widziec swoje odbicie w tej rzece.pomimo mgły.oświetlone.no, juz jest dobrze.teraz tylko myśli, a czas pokaże swoje.

sensitive_soul : :
lis 15 2004 szkoła latania (narazie trwa 3 miesiace)
Komentarze: 5

tylko kilka"rzeczy"

"Kiedy zrozumiesz, że wszytsko Ci wolno poczujesz się wolny.Będziesz mógł latać.Nie bój się latać!" zrozumiałam. uczę się latać coraz wyżej i wyżej. ku słońcu. do nieba. gdzie chce.przecież...mogę wszytsko.

marzenie:

to i nic więcej

tylko przez jedną chwilę

błękitne niebo

 

rzeczywistość:

mojemu sercu

jesteś najbardziej drogą

drogą donikąd

wszystko(to co jest, w co wierze,czym się kieruje(...)):

Zaufaj:
Czyż płatki kwiatów
Nie sypią się w dół jak trzeba?

 

 

z czerwonej róży
odpadły dwa płatki
lecą ku słońcu

sensitive_soul : :