Komentarze: 5
to wszystko zdecydowanie nie dla mnie.tylko umacniam się w przekonaniu, że nie dla ludzi jestem a może ludzie nie dla mnie.izolacja."zburz ten mur".buldożery poproszę.nie chce poszerzać granic i narzekam,że nikogo tu nie ma. cóż. jestem beznadziejna.stały punkt to on.i ja.nikt chyba nie wierzy.naprawde wyznaje siebie.JA.tak.własnie tak.no i on. beznadziejne zamknięcie. powoli czuje coś na kształt odrazy, czy nienawiści(nie...)do wszystkich bo są lepsi.bo ja jestem mała i zła.brzydka i beznadziejna. chora i inna. a przecież wielka i taka sama. tęsknota...tak duże to wszytsko. ale świadomość nadal jest.to się nie kończy przynjamniej. nie potrafię być dla nich taka sama. już nie. chłód. to jest. i obojętność. jak mam się roztopić? brednie. ciągle poplątane kłęby bredni. pociąć je. zniszczyć. spalić. kochać. przynać się muszę przed sobą.mogłabym jakoś..mogłabym. ale tragizować lubię. natura. mam ochotę czaem mówić,że kocham.absurd.a teraz miesiąc i może jeszcze bedzie gorzej.choć nie jest źle.nieważne zresztą.