Komentarze: 5
tak...ale jednoczesnie odpływałam.śmieje się zawieszając w? nieświecie.nie umiem znaleść wyrazu.w...bardzo zapełnionej pustce uniemozliwiającej cokolwiek w większym nateżeniu.bo wracjac co zrobiłam przed chwila jakby znalazłam sie w tamtej rzeczywistosci a jej przeciez nie ma.i śmiech.taki głośny.i te moje ogromne oczy gdy się zawieszam.i gdzieś wewnatrz moze łzy.moze. nie wiem.jak mozna byc w czymś czego nie ma?chyba powoli sie otrząsam.wracam do tego co jest.znów śmiech, głośny śmiech.i czuje ze wybuchne.płaczem.zaraz ksiazka."katastrofa nadfioletu"bo wróciałam do niej.wczoraj.jakby dojrzałam do wrócenia.bo całkowicie otrzasnełam sie z czegos w co własnie wpadłam.teraz to pogłębie.pogłebie coś co bedzie tylko we mnie.bo tylko pisac tak potrafie i myslec.ale mówić nie.czemu znajdujac sie w innej przeszłosciowej rzeczywistosci, wszytsko wraca, to co było w sensie sposobu myslenia?nie ma mnie tu [duch ciało opuścił] a sie śmieje.