Komentarze: 6
tak myśle...jak to możwliwe, że kiedyś byłam taka nieprawdziwa? taka...nie moja...kiedyś...to duże słowo a przecież to niedawno było...po czesci nadal jestem...ale w innych sytuacjach...i teraz to najwyzej nad tym nie panuje, a kiedyś to było zamierzone...jak można być tak bardzo kimś innym? jak mozna tak bardzo ukrywac siebie? takie teraz niemozliwe mi sie to wydaje...nauczyłam sie tej akceptacji rzeczywistosci i nie wyobrazam sobie zyc inaczej...a przeciez to niedługo...i moja 2 myśl...czy to normalne, że teraz wszytsko jest dla mnie takie...takie...nie wiem.takie, że nawet płacząc sie śmieje?że nie umiem, a może nie chce po prostu żyć czasem w innej rzeczywistosci?ze mimo ze coraz bardziej jestem inna niz wszytscy to jednak taka sama?ale ciagle to szczescie...smiech,usmiech,smiech,łzy a podczas nich uśmiech lub śmiech, a potem...uśmiech,śmiech..itd.czy to dobrze?i czy akceptacja problemów bez ich rozwiazywania jest dobrym wyjściem?i dlaczego nikt nie jest w stanie mnie zrozumiec?(nie..jest ktos...nawet 2 osoby...)