Komentarze: 7
"Meżczyzna ideał...takie cos jednej kobiecie sie kiedys przsniło i obudziwszy sie wybuchneła gorzkim i żalosnym szlochem.
Opowiedziala sen przyjaciólkom.Też sie popłakały."
"Meżczyzna ideał...takie cos jednej kobiecie sie kiedys przsniło i obudziwszy sie wybuchneła gorzkim i żalosnym szlochem.
Opowiedziala sen przyjaciólkom.Też sie popłakały."
jejq!deszcz jest cuuuuuudooooownyyyy!!!!!heh...wracałam z Galerki i Geanta z Humcia, wqrwiona bo nic nie qpiłam...i zaczeło padać...tzn najpierw kropić, co mnie wqrzyło jeszcze bardziej...ale jak zaczeło lać...heh...cudnie było!potem, jak juz szłam sama(zupełnie mokra)to wyciagnełam rece w strone nieba i tak szłam tańcząc...czułam sie cudownie!taka beztroska i szczesliwa...smiałam sie sama do siebie...heh..wszyscy ludzie patrzac na mnie sie uśmiechali...a moze smiali?nie wiem...nieistotne...ja patrzac na taka osobe zapewne myslałabym ze musi byc szczesliwa...a czy ja jestem?nie...ale coż z tego...czułam sie taka przez kilka min...najchetniej to zdjełabym buty i tańczyła na mokrej trawie...moze gdybym miała inne spodnie to bym to zrobiła...w ogóle to już maj...czyli miesiąc miłości..najpiękniejszy ze wszystkich miesiecy...już jabłonie i grusze kwitna...cudownie....mimo ze to miesiac miłosci to ja nie mam zamiaru sie zauroczac...bo to jest do szczescia niepotrzebne...a może jednak jest?niedawno mi wmawiano że ja potzrebuje faceta bo inaczej sie wykończe...hmm...zobaczy sie=P jak narazie wystarcza mi 20 stopni,słoneczko,kwiatki...a czasem taniec w deszczu...=) chyba na tym polega cieszenie sie zyciem...czerpanie radosci z takich "małych rzeczy"=) może właśnie coś zrozumiałam?=) znów zaczynam być szczęśliwa...i teraz nic mi tego nie zakłoci!!!wierze w to!!!=)))
niom i znów miałam racje...znów...który to już raz w tym przypadku? nie chce mi sie liczyć...nieistotne który...w każdym razie kolejny..jakiś kilkunasty lub kilkudziesiaty...choć przyznam że teraz chyba nie chciałam miec racji...chciałam wierzyć że sie myle...a może nie chciałam?nieistotne... bo i tak miałam racje...zastanawiam sie...czy to boli? nie chyba juz nie...dlaczego? moze sie juz przyzwyczaiłam?moze juz sie przyzwyczaiłam do tego ze jak uda mi sie juz wszytsko odbudowac cały wewnetrzy spokój to znów on sie pojawia i to wszytsko burzy...choc teraz...teraz chyba juz tego tak nie oddczuwam...nieistotne...chyba juz mi nie zależy żeby było inaczej...moze już po prostu mam dosyć? niewazne...było mineło...i nie wroci...jest wiosna...trzeba sie tym cieszyc...a jutro dyska...na która chyba jednak pojde...i bede sie dobrze bawic...takie mam postanowienie...to dziwne ale mam wrazenie ze juz chyba zdażyałam sobie wszytsko odbudowac...tak szybko? chyba wiem czemu...mam dobry humor...w koncu jest ślicznie na dworze...i w moim wnetrzu chyba tez nienajgorzej...jej...chyba jestem szczesliwa...
"Zarżnięto niezapominajkę!...
płacze iskrami
czerwono-iskrzącej
iskrzącej krwi.
bo nie czuł ktoś.
a ona delikatnością ponad-kształtnych
anielsko błękitnych
- płatków
onieśmielonych urokiem świeżości
wiosenno-jesiennego poranka
ukojonych rozkoszą roztańczonego zefirka
wtajemniczonych w a rzeczywisty ruch
niby-skrzydeł
odwiecznego synonimu, któremu
odebrano wolność
chciała wciąż odczuwać świat...
Anielskość nadał jej ktoś.
Inny ktoś.
Lepszy nie lepszy.
Po makro łodyżce mikro łzy
i szczęście przeszyło najprzyjemniej
w swym bycie jej byt
Poruszona wrażliwością
możliwością i niemożliwością
jest...
a czy ona żyje...?
a czy żyć to być -
czy też być to żyć...?
Ona jest."
Wiosna...za kilka dni maj..miesiąć miłości..najpiękniejszy z miesięcy...ale nie dla mnie...co prawda nie wiem co będzie za kilka dni ale nic nie wskazuje na to żeby coś się diametralnie zmieniło...co prawda takie takie ogromne zmiany przychodzą z zaskoczenia..ale przypuszczam że nie w moim przypadku...a jeśli nawet cos sie zmini to pewnie na gorsze...nie..ja nie mysle pesymistycznie...ja stwierdzam fakty...nie rozumiem kilka rzeczy...nie wiem czy chce rozumieć...zastanawiam si czy jeszcze kiedyś bede umiała myslec tak jak 1,5 roku temu...tzn ponad..prawie 2 lata...chyba nie...za dużo sie we mnie o tamtej pory zmieniło..za dużo sie zdarzyło...mimo ze powtazram sobie że musze być silna to nie daje rady...a kazde kolejne załamanie mnie wyniszcza...tak jakby zabijało kawałek mojej duszy...albo jakby zasłaniało słońce które gdzieś tam świeci...by nastała wieczna ciemnosć...znów poczułam sie samotna...przez moment...przez kilka dni...teraz juz chyba mnie ta moja samotność nie boli...nie moze boleć jeśli sama jej chce...tzn...niewazne...musze sie cieszyc wiosna...kwiatkami..słonkiem...motylkami..a nie ubolewać nad problemami które mam ze sobą i z tym co czuje...ale jakoś nie potafie...zauwazyłam że czasem łzy pomagają...może wraz z nimi wypływają nasze emocje? a moze my płaczemy emocjami? pytanie bez odpowiedzi...jak wiekszosc pytan ktore sobie zadaje...chciałbym żyć...ale nie potrafie...napisałam niedawno że może to moment by zaczac żyć...chyba nie...bo nadal nie potrafie...jak narazie musze złożyć swoją dusze w całosc...w jedna logiczna całość...choć..moze nie o to w tym chodzi?moze to nie musi być logiczna całoscia?nie wiem...kolejne pytanie...doszłam do wniosku ze jestem zbyt wrażliwa...mimo wszytsko...mimo ze na codzien tego chyba nie widac...wielu moich cech na codzien nie widac...ale nieistotne...musze nauczyć sie panować nad swoimi emocjami, uczuciami i myslami...chce żyć...
Niom ja mam dosyć...ja siem nie rozumiem...=/ wczoraj znów miałam załamke...bio znów okazłam siem tą gorszą...tak jest zawsze...eh...ale tego nikt nie zrozumie...zreszta...i tak nie próbuje nikomu tłumaczyć...nie lubiem o tym mówić...bio tio bardzo boli...mimo wszystko...mimo że już siem chyba powinnam przyzwyczajic...a teraz...teraz siem nie rozumiem...jestem głupia=/ =( ehh...ciemu ja tak czujem jak czujem i myślem jak myslem??? mimo że wcale tego nie chcem....=((( w dodatku jeszcze nie mam z kim o tym pogadać=((( moje laski na zielonce...a reszta...może nie tyle nie zrozumie ile...niewazne...znów jestem sam z tym cio czujem=/ tyle ze sama nie wiem cio czujem...chyba mam wyrzuty sumienia...piszem tio a i tiak nikt nie jest w stanie siem domyślić o czym piszem...ale tio nieistotne...qrwa...muszem z kims pogadac...w ogóle...cio siem ze mną dzieje??? przecież jestem silna!!!a może jednak nie? jestem silna cio dio tamtego...ale cio dio tego? chyba nie potrafiem...tylko niech nikt nie pomysli że chodzi o tio ze chyba mi wrociło czy coś takiego!zupełnie nie o tio chodzi i tio nie ma nic wspólnego...eh...bedem silna...jak mi siem uda=( rosną mlecze jest cudownie i zielono a nawet żółto wiec życie jest piekne...i tiak muszem myślec...