Komentarze: 2
tak tak...no i.wczorajszy dzień był jednym z najlepszych ostatnio.wyjechałam.dół...góra.nie wiem jak jest teraz.być może dobrze. ale..jest wszystko. ale jakoś tak szybko i lekko. przelatują mi te dni...przelatują...znów męczy mnie ta pogoda. jest czerwiec.więc chce słońce! a porzeczki już niedługo...cierpkość języka. tak. język.ciekawe zagadnienie swoją drogą. i jeszcze potrzebuje łąki i wolności mysli i czynów. i co? znów pogoda. to chore żeby uzależniać się od słońca. ale czy ja kiedykolwiek byłam zwykła? prosta? unormowana,że tak to ujmę? przepadłam ostatnio w kilku kwestiach. może się odzwyczaiłam. myśle,że potrzebuje czasu.mam go i...przlatuje bezczynnie a ja myśle,że go zabrakło. już niedługo. a szkoda. chyba.
czułość, delikatność, bezbronność, oddanie. nie wierzę. a jednak. zliryczniałam a jednak liryki zabrakło. a czym bym była bez sprzeczności. zaczynam pozwalać sobie na wszystko.bo wolność to może wolność własna przez siebie "wydana". a chciałam o uczuciach pisać. tak..więc. dziecinność i beztroska daje niezmierną ilość radości. chcę być malutka. myślę,że to jednak ja mam- tak, właśnie..-szczeście.bo w ich życiu jest wielu,krótko i szybko.a tak naprawdę nie ma nic stałego. a ja mam stałość. rok rok rok...chyba dużo? a jest piękniej i piękniej.jakoś śmiać mi się chce.ironicznym śmeichem.zaczynam przesadzać.przydało by się to słońce.
chyba jednak jest dobrze.