Komentarze: 47
ilu jest facetów, którzy potarfią pytać?
umiał/umie...
ilu jest facetów, którzy potarfią pytać?
umiał/umie...
jestem zła. zły- «ujemny pod względem moralnym; wrogo usposobiony do ludzi, usiłujący szkodzić, szkodzący innym; będący objawem takich cech; szkodliwy; nieetyczny»chyba nic sie nie zgadza. ale uważam, że jestem zła.i nie- żadne kompleksy, użalanie sie nad sobą, zły humor itp.nie.po prostu świadomość siebie. tego jaka jestem. ostanio ciągle słysze"kochana, milutka, pomocna..."głównie kochana.ale.ja jestem zła.kochana i zła?tak.bardzo proste. podkreslam, że to czysta świadomość siebie.już sie nie oszukuje i widzę to.np.dziś.nie weim czemu.to chyba dlatego,że mam gdzieś tam żal.o co?tak..wiem..mam tak wiele negatywnych cech.nie wad.negatywnych cech-niby rownoznaczne.nie do konca.nie przeszkadza mi to.ale ta świadomośc..nie przytłaczająca, ale..tak jakoś dziwnie mi z tym, że niemal nikt sobie nie zdaje z tego sprawy...kiedyś coś powiedziałam.usłyszłam 3 pytania.dziś musiałam sprawdzić.usłyszłam"nic"..tego sie..spodziewałam/obawiałam.i może własnie dlatego mimo wszystko jest...bo chyba nikt by nie zadał tych pytań.a jednak raz je usłyszłam.teraz bede robic takie proby?
chyba to co pisze(wszystko) ma wydźwięk pesymistyczny.jakbym przez cały czas była zrezygnowana.to chyba tchnie melancholia.a przecież uśmiech nie schodzi z mej twarzy.idąc ulicą zazwyczaj się uśmiecham lub śmieje.oprócz tego 1 dnia.ale to z powodu domniemanego konca.to wszystko to świadoma ocena sytuacji.świadomość siebie.bez żadnych wyrzutów sumienia czy użalania sie nad sobą.miało być krótko...
i tak jestem zła.
"kochana Julcia" "pomozesz, wysłuchasz, można ci zaufać"
wredna, władcza, egoistyczna, kapryśna, humorzasta, uwielbiam widzieć w czyiś oczach siebie-ubóstwiam, dąże do tego nie licząc sie z nikim. i robie coś na zasadzie: pokazać wygłodzonemu jedzenie.i gdy już po nie sięga, gdy barkuje tak niewiele..zabrać.taka jestem.
kochana? ZŁA
znów.domniemany koniec.dziś chciałam sie ubrac na biało.obudziałam się.widziałam się tylko w czarnym.od wczoraj płacz.i śmiech-zamiast łez.bo z tym koncze sie ja.chyba.ale nie tylko dlatego.chyba jednak mi zalezy.ale juz po wszytskim.nie wiem czy miał racje.moze nie jestem zdolana do uczuc?kiedys zadałam sobie pyatnie"kiedy naucze sie czuc?"a moze umiem tylko nie pozwalam sobie?dlaczego tak dobzre czuje sie małych-bardzo-przestrzeniach?nie mam na myśli np.windy.tylko np.kąt i otoczona czymś jeszcze.najlepiej ze wszytskich stron.nogi objete rekami.nie rozumiem...
dotknij mnie...
"to jest właśnie twój problem!że nie wiesz, czego chcesz.musisz sie na coś zdecydowac"musze?ale po co?przecież dobrze mi z tym,że nie wiem.nie umiem się na nic zdecydować.bo nie chce.bo sie boje.nie chce, bo nie potrzebuje.źle?nie wiem.nic nie wiem.i nie chce.nic na siłe.to przyjdzie z czasem.znów nie wiem czy to dobrze...
wczoraj zdecydowanie pomyślałam"nie!"bo czy z nim to by było możliwe?czy przy nim bym...?nie...nie umiałabym przy nim...on by nie...i porównuje to.może nie powinnam.ale w tej sytuacji jakby wiem,że jednak nie.że przy nim nie umiałabym tak jak przy...nie czułabym tego.wolna?bo pozbyłam sie jego z tego co by było "my"?łąka...tak...niebo,śnieg w nikłym świelte i wielka przestrzeń...gwiazdy..tak.ale takie zwykłe spojrzenie i to co czuje przy...nie.to nie.wiec?i tak nie wiem.ale chyba troche "przejrzałam na oczy"choć...co aj mogę o tym wiedziec.ale domyślam się.