Komentarze: 3
mój pokój w tej chwili:ogólny bałagan,w powietrzu latają bańki mydlane(które dostałam w prezencie od moich kochanych dziewczynek=P), a na dywanie...3 szuflady,kartki,zeszyty,notatniki,listy,rysunki,projekty,papeteria,zdjecia,pocztówki,znaczki,kartki pisane na lekcjach...czyli cała moja prywatność.postanowiłam zrobic porządek w tych 3 szufaldach-uwielbiam to...w rezultacie siedzałam na dywanie 3 godz.i wszytsko przegladałam...czytałam...wspominałam.jak tylko odejde od komputera tyo z nów wróce na ten dywan.obecnie-dywan wspomnien,zawierajacy cała mnie...leza na nimmoje pamietniki...czyli cała prawda o mnie...listy...czyli cząstka innych osób...na moim dywanie!zdjecia...na jednym mam 2 lata...o!5 baniek sie zlepiło!=) kilka wydrukowanych moich notek(m.in z poprzedniego bloga),kilka fragemntów rozmów na gadu...gdy pzreczytałam coś co ktoś kiedyś napisał to miałam łzy w oczach...nie wiem czemu...chociaz nie...nieprawda.wiem czemu.to wszytsko sobie spokojnie leze.to troche tak jakbym ja tam lezała.przynajmniej jakas część mnie.znalałam text"marzenia"..."dookoła ludzie chcą mnie oceniać, nie widzą serca, nie widzą duszy(...)"dokładnie tak jest ze mną.bo to co sobą przedstawiam ogólnie, to jak to widać z zewnatrz to nie ja.to ktoś obcy.wymyślony.mnie nie mozna ocenic z zewnatrz.a wiele osób tak robi nie zdajac sobie nawet sprawy ze to nie ja.trudno.tak musi chyba być.patrze na dywan.nie potrafie wyrzucić z tego nic.nawet jakiś najwiekszych głupot.chocby normalnej kartki w kratke tresci"23.02.04. Niom i znalazłam Twój list.Jutro go wyśle.Albo pojutrze=P Własnie jest polski...Eh...A wiesz, że...ŹYCIE JEST PIĘKNE , CUDOWNE"dalej urwałam.może lekacja sie skonczyła.nawet nie wiem do kogo to.i po co mi ta kartka?nie wiem.tak po prostu.nie moge jej wyrzucic.ze zwgledu na date.na to ze to było w tygodniu gdy byłam szczesliwa jak nigdy.ale wystarczyła 1 rozmowa...niom własnie.nie wyrzuce tej kartki.wydruk kilku zdan które ktoś kiedyś napisał.też nie wyrzuce?czemu???nie wiem.tak po prostu.nie wyrzuce i już.nie potrfie.i tak jest z wieloma rzeczami.musze to wreszcie sprzatnąć...eh..ale najpierw jeszcze sobie poczytam, poptrzeglądam,powspominam...lubie to.mimo ze niektóre wpomninia sa bolesne.potem jednak wsadze do szuflady te ciasno upchniete papiery,zdjecia,ksiazki...i zamknę jednym ruchem fragment mojej duszy.w sosnowej szufladzie.miałam ochotą napisać wiersz.nie 1 raz.teraz mi sie udało.naprwde..napisałam wiersz.to chyba pod wpływem tego co lezy na dywanie.chyba po prostu to sie unosi...jeste w powietrzu którym odycham.i wkrada sie do kazdego zakątka mojej duszy.i chyba właśnie to sprawiło ze jednak jakoś ten wiersz napisałam.qpiłam dziś czerwone porzeczki.to chyba już ostatnie!za porzeczki mogłabym oddac wszystko.ale tylko za czerwone.to chyba taka moja obsejsa.a w ogole to dzis jest ten dzien.ten niby znienawidzony.ten od którego formalnie wsztsko sie zaczeło."niby""formalnie"...jednak użyalam takich słow.co to ozancza?mimo wsztsko jakoś dziś duzo o ytm nie mysle.mimo że minął rok.cały 1 rok.a ja...nie dokoncze.szkoda ze przeszłość jest też teraźniejszościa, i chyba najblizsza przyszłościa.ale tgo nie zminie."optymiści akceptują to czego nie mogą zminić"ze mna tak jest.ale pzreciez nie jestem optymistka!ale pesymistka tez nie.JUZ nie.bo byłam.postanowiałm, że coś komuś powiem.za 10 miesiecy...bo wtedy bede mogła.o ile to bedzie mozliwe.teraz tego nie powiem bo to by było bez sensu.po co mam zaczac znów sie rozsypywac?lepiej bedzie za te 10 miesiecy.wtedy to bedzie bez roznicy.bo naprwde, napewno gdybym teraz to powiedziała to by nie było dobrze.kiedys tez tak myślałam i jednak nie miałam racji.ale teraz mam napweno.i jeszcze musze coś powiedziec jeszcze komuś.nie wiem kiedy to zrobie.bo w tym wypdku nie moge mysleć o 10 miesieach.musze posprzeatac.zamknac wreszcie te 3 szuflady.i tak niedługo znów tam zajrze.bo do wspomnien szybko sie wraca.