Wolna...sama...niczyja...
Komentarze: 2
Na rozdrożu
Gdzie idziesz naga? - Po płaszcz z gwieździstych zamieci.
- Sama? - Na wietrze gniją ostatnich zwłok strzępy.
- Skąd? - W bagnach śmierci kwiat pachnie, tańczy i świeci
- Głodnaś? - Wnętrzności wyżarły pożądań sępy.
- Uciekasz? - Gna mnie z przepaści wzrok zimny, tępy.
- Idziesz bez żalu?- Nie płaczą matki twe dzieci.
- Wrócisz? - Księżycem w tej duszy senne ostępy
I błyskawicą wszechzgrozy, gdy pierś twą prześwieci.
- Stań chwilę - Pali me stopy jesienne ściernisko.
- Wezme cię na ręce - Oczy twe syczą jak żmija.
- Pięknaś! - Pięknem jest wszystko gnijące - gdy mija.
- Wejdź w dom swój dawny. Rozpalę smolne ognisko.
- Dymi twój ogień - i wilczym jękom za blisko.
- Tyś nasza! - Niegdyś. Dziś wolna, sama, niczyja.
Sama...niczyja...myśle ostatnio o tym...czy ja napewno chce byc sama?nie bede sie w to tu wglebiac...ale...chyba...wiem że...nieważne...wolna...sama...niczyja..."czy to wielka rzecz znaczyc dla kogos wszytsko?"ehh...wielka...dlaeczego nie moge nikomu powiedziec"czy to nie wspaniałe że ja i ty zyjemy w tym samym czasie?"?moze dlatego ze jeszcze nie spotkałam takiej osoby...a moze mam zle podejscie do tego wszytskiego?a moze...nie chce juz sie wglebiac...przynajmnijej nie tutaj...wbrew pozorom mam dobry humor...pomimo pogody...chyba powoli wracam do tego stanu z przed kilku miesiecy(ktory co prawda trwal tylko przez tydzien) czyli stanu bezgrnicznego szczescia...mam nadzieje ze niedługo nie bede miala zadnych "chwil slabosci"czyli cast away'ów i tym podobnych..alez zeby ich nie miec chyba musiałabym zupelnie przestac mylec...a to chyba nie jest mozliwe....mimo ze jestem happy to sie dzisiaj na siebie wqrwilam...choc sama nie wiem czy powinnam...chyba tak...nie bede pisac co bylo tego powodem...bo to nieistotne...istotne jest to ze mialam powod do tego by sie wqrwic...=/ za 2 dni "złota nitka"...mam nadzieje ze pomoze mi to choc troche w...hmm...jakby to ujac...niom nie wiem...gdyby nie tamta nitka sprzed roku to do tej pory rysowalbym tak jak wtedy...a z takim czyms nie mialabym zadnych szans...choc i tak pewnie nie bede nigdy miala...ale moze...za kilka lat pojawie sie tam ja ze swoja kolekcja...ach...marzenia...heh...chcociaz porownujac moje obecne projekty z tymi z przed 3 lat to...jakies tam postepy robie=P chyba=/ niom coz..pomarzyc zawsze mozna...a nuz sie spełni=PP
rozmowy, chęcią zbawienia, pragnący wszystkiego naraz, ci, co nigdy nie
ziewają, nie plotą banałów, ale płoną, płoną, płoną..."
zastanawiam sie czy znam takie osoby...chyba tak....ale takich osob jest malo...czy oni wnasza cos do naszego zycia?zapewne tak... .płoną ogniem życia...a ogień szybko sie rozprzestrzenia....zaczynaja płonac inni...i w ten sposob....dziwne jest to ze tak zyc chyba nie jest trudno...wiec dlaczego nie ma wielu takich ludzi?takich plomyków...?czemu?moze ludzie bronia sie przed szczesciem...przed zyciem?.moze...moze boja sie zyc?
Dodaj komentarz