koniec?a może ja dramtyzuje
Komentarze: 5
niom i to już chyba koniec.niestety.nic nie trwa wiecznie.pamiętam jak jakiś czas temu napisałam w pamiętniku"ciekawe jaki i kiedy bedzie koniec tego wsztskiego..."szukałam tego fragmentu ale nie moge znalesc...to chyba jednak napisałam w liście do Gaty...czyli ok 24.08...pisałam, że może za miesiąc..moze za 2...nie mineło tyle.a może ja dramatyzuje?w końcu mam skłonności do przesady...po moim pokoju znów latają sobie bańki mydlane...=) śliczne są...dzis znów to samo co kiedyś...Zuziu, to może i moje szczeście...ale to nie zależy tylko ode mnie.nie odważe sie by coś zrobic.bo to nie ma sensu.gdybym sie odwazyła to...pomyśl co by było...ja wiem.i dlatego nic nie zrobie.zamkne swoje myśli gdzieś głęboko, zostawie je tylko dla własnej świadomości i pozostana gdzies tam niespełnionymi marzeniami-pośród tysiecy innych.to najlepsze rozwiazanie.bo tu chyba chodzi o to, że wole żyć z myśla, że nic nie zrobiłam i niby zdawać sobie sprawe z tego co by było gdyby...ale jednoczesnie nie mając potwierdzenia w rzeczywistosci, niż odważyć się i potwierdzić sobie, że miałam racje i się tym dobić.to chyba wybranie tak jakby mniejszego zła.choć sama nie wiem czy tak to można nazwać.więc Zuziu...rozumiesz o co mi chodzi? żywot baniek mydlanych jest jednak piękny...tyle, że krótki=( podobnie jak żywot motyli...
Dodaj komentarz